- kawałek ciasta "kopiec kreta" (koleżanka miała urodziny)
- dwie kromki chleba z wędliną
- pojemnik surówki "colesław"
- jedna ugotowana biała kiełbasa
- jajko ugotowane na twaedo
- kieliszek czerwonego wina
Chyba najgorsze to to, że oprócz ciasta, wszystko to zjadłam nie przez cały dzień, a w ciągu 1 godz. Czyli między 17 a 18. Bo nie jem ani rano, ani w ciągu dnia. Dopiero jak przyjdę z pacy do domu. Tak się nauczyłam, tak przyzwyczaiłam organizm przez lata. Jedzenie w pracy otępia mnie, usypia i rozleniwia. Na głodno lepiej pracuje mi umysł. Tego nawyku nie da się już zmienić, ale powinnam wyeliminować z menu mąkę chociaż. Przemawia za tym na przykład to, że mam grupę krwi B, a podobno pszenica mi nie służy. To zadanie na od jutra :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz